19.02.2016

Leia lepsza niż Wałęsa...



Skąd taki tytuł posta?

Chyba wszyscy widzimy co dzieje się w mediach...
Nagonka na prezydenta....

Nagonka?! Jaka nagonka?!

W końcu i nareszcie (!!!) wypadają z szafy trupy owiane czerwoną pajęczyną...

A co z tym wspólnego ma postać z "Gwiezdnych Wojen"?

Ściśle rzecz biorąc nie postać ze "Star Wars" tylko jej odtwórczyni.
Fani sagi George'a Lucasa (a teraz Disneya) wiedzą zapewne, że nazywa się ona Carrie Fisher.

Jakieś 3 tygodnie temu polując na coś do zjedzenia w biedronce natknąłem się na brylant. Tak na pierwszy rzut oka.

Błyszcząca okładka, znana twarz. Jej twarz.

Mimo, że z finansami szału nie było, to jakoś nie mogłem wyjść bez tej książki.
Ech, ... to spojrzenie majestatu księżniczki całej galaktyki...

Pani kasjerka kasuje, ja szykuje 25 zł + tyle ile na jedzenie.


Jakieś 2 tygodnie później znajduję czas, żeby przeczytać od  początku do końca.



Zaskoczony jestem niezmiernie.

I tu zacznę wyjaśniać sprawę Carrie Fisher i TW "Bolka".

Mianowicie amerykanka to córeczka dwóch gwiazd showbizu lat 60tych i 70tych. Okazuje się, że splendor rodziców odciska swoje piętno na życiu ich cudownego dziecka bardzo negatywnie.

Aktorka w tekście nie skrywa swoich przywar i ciemnych stron (mocy).
Przyznaje się do zagłuszania swoich niepokojów ćpaniem, piciem i tendencji do wiązania z facetami się przez drogę na skróty.
Mówiąc krótko przez sex.


Nie owija w bawełnę, świadoma swych błędów nie usprawiedliwia się.
Mało tego, zgodziła się, pomagała tworzyć i była twarzą filmu "Księżniczka na kacu" (jeszcze nie oglądałem).
Kto na codzień pokazuje swoje najpaskudniejsze oblicze?
Polecam zatem książkę z tytułowego obrazka u góry.
Świetnie napisana, ciekawa,szczera i prawdziwa (mam nadzieję).

A teraz jak to ma się do Wałęsy?

Zobaczmy jak bardzo jego życiorys kontrastuje z hollywoodzką damą.

Robotnik, stoczniowiec. Prosty, bez szczególnego wykształcenia.
Na pewno sytuacja rodzinna nie ustawiła mu życia.

Później bohater, któremu Polska zawdzięcza (niby) demokrację, wolność a świat obalenie muru berlińskiego, 3 słowa "We the people..." i coś jeszcze zapewne, ale nie wiem co.

Prezydent, stały bywalec salonów, ikona walki z reżimem i czerwoną zarazą.
American dream pełną gębą. Od robola do prezydenta.

Nieliczni przebąkiwują, że to wszystko zasłona dymna i że w rzeczywistości opinia publiczna została wprowadzona w katastrofalny błąd.

Sam były prezydent wyzywa takich ludzi, wielokrotnie zapiera się rękami i nogami, że mógł mieć coś wspólnego z partią.

Ba! Nawet na Matkę Boską się zarzeka, że nie współpracował!


A tu nagle w ciągu kilku tygodni 2016 roku lukrowa polewa topi się.
Żona gen. Kiszczaka zmienia raz na zawsze treść podręczników historii.

Oczywiście obrońcy demokracji mówią, że to może wcale nie jest prawda.
Że trzeba poczekać co dalej.
Ale wieża dokumentów z dowodami na to, że Lech Wałęsa kłamał jak z nut wcale się nie chwieje. Mimo, że znacznie urosła raczej nie chyli się ku upadkowi. A mroczna to wieża, oj tak.


Mało, że "Bolek" współpracował, to okazuje się, że dzisiejsza rzeczywistość polityczna w jakiej żyjemy została skrzętnie zaplanowana przez partyjne hieny czujące, że grunt zaczyna palić się im pod stopami. Trzeba było go więc zaorać wedle zachodniej szkoły, założyć już nie czerwone, ale błękitne krawaty. I.... dalej robić swoje. Pod płaszczykiem demokracji.

Jedna wielka ściema. I ten prezydent i nasza demokracja i wolność czegokolwiek.


A Lech "Bolek" Wałęsa nadal robi uniki. Cienki Bolek.


Lechu, bądź jak księżniczka Leia. Przyznaj się do błędów, powiedz prawdę...


Na koniec....
Jako dodatek całkiem ciekawy artykuł o kobiecie, która niestety do końca życia będzie wspominana jako "ta z Gwiezdnych Wojen ze śmiesznymi kółkami na głowie":http://film.onet.pl/artykuly-i-wywiady/ksiezniczka-na-krawedzi/c3w9v

W wolnym czasie będzie wiersz... tymczasem do usłyszenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wylej swój własny gniew!