29.06.2015

Naciąłem się na Netię...



Dzisiaj kochane dzieci będzie o tym jak to warto wiedzieć co macie w umowie i uważać na kruczki, haczki i krzaczki.

Rzadko kiedy mam zwyczaj tytułować coś wprost. Ale jak to się mówi tylko krowa nie zmienia zdania.

Tym razem sam sobie zgotowałem swój własny los i kawał porządnego gniewu. Niech to będzie przestroga dla Was.

Jakiś niecały rok temu podpisałem umowę z Netią, bo ... skusiła mnie ceną internetu.
Mój poprzedni operator jakoś tak przysnął, kiedy kończyła mi się umowa. Natomiast okazji na złowienie świeżego frajera nie przegapiła wspomniana już firma.

Wszystko na papierze wyglądało ok. Łącze natomiast nie należy do takich co pobiegną Ci do sklepu po bułki, zaprowadzą dzieci do przedszkola zanim Ty zdążysz pomyśleć "zjadłbym coś" i "zaraz trzeba maluchy odstawić". Chodzi mi o prędkość. Stabilność również. Nie urywa mówiąc krótko, a nawet krócej ze względu na przyzwoitość. Ale net chodzi. Przyznam niemniej jednak, że poprzedni dostawca technicznie wywiązywał się lepiej.

Docieramy do sedna sprawy. Gdzieś tam, dawno temu w odległej galaktyce, na wysokich stołkach Netia dogadała się z fircykami z HBO. Wprowadzając tym samym usługę HBO GO do nowej oferty. To taki portal od oglądania różnych produkcji amerykańskiego trzyliterowego giganta - online.
W mojej umowie też się pojawił taki "ficzer".

Mówili spróbuj, ale dopiero po 6 miesiącach od zawarcia umowy. (wcześniej się nie da)
Mówili za złotóweczkę możesz sobie przez miesiąc oglądać do imentu a nawet do imentu imentu.
Jak bardzo chcesz to do ekskrementu.
(Choć dałbym konia z rzędem, że miliardy torped marketingowych mamiły  hasełkami typu darmowo i bez opłat).
Yhm.

No to spróbowałem.

Oczywiście przespałem okres, w którym należało złożyć świstek z rezygnacją (7 dni przed zakończeniem pierwszego okresu rozliczeniowego za HBO GO).
Tym oto sposobem 2 miesiące później po tym jak obejrzałem sobie zaledwie jedyne 8 odcinków serii Sonic Highways  (polecam!) do mojej e-skrzynki wskoczyła fakturka, która mnie lekko zdziwiła.
Postanowiłem podrążyć.
Miła pani po drugiej stronie drutututu telefonicznego oświeciła mnie, wyjaśniając, że to właśnie o tą telewizję chodzi. Dała mi do zrozumienia, że powinienem był zrezygnować, bo usługa przedłuża się bez tego sama. Oczywiście proszę bardzo, nasz klient nasz pan, można złożyć rezygnację. I tu dobrze, że miła pani zaznaczyła z jaką opłatą się to wiąże...

Więc teraz GO, do ekranu i oglądam HBO, bo cóż innego pozostaje skoro zapłacone?

1 komentarz:

  1. Niestety te firmy tak mają, że kuszą i kuszą, a kruczki ukrywają. :(

    OdpowiedzUsuń

Wylej swój własny gniew!