9.04.2015

Święta, święta i ...

Każdy rodowity Polak potrafi chyba dokończyć tę frazę.... nawiasem mówiąc coś się kończy coś zaczyna.

Nie spodziewałem się, że w tym roku Wielkanoc skupi jak soczewka całą energię, cały potencjał zimy, która niczym podstarzały komputer zawiesiła się w grudniu i obudziła parę dni temu.
Sorry, taki mam klimat.

I wszystko wskazuje na to, że zimowe harce skończyły się razem ze Świętami.
W takim razie co się zaczęło?

Ledwie przywitaliśmy Zmartwychwstałego i polaliśmy się wodą (ku ubolewaniu mediów bez jakichś drastycznych ekscesów), a tu już przez tuby kanałów informacyjnych lecą stare, fałszywe smoleńskie nuty.
Chciałoby się zmienić słowa piosenki Panasewicza i spółki o pewnym zatopionym okręcie tak, by brzmiały:
"Zostawcie Tupolewa,
nie wyciągajcie go!"
Kiepsko idzie wymyślanie kolejnych wersów, więc zostawmy to tak.

Było miło jakiś tydzień, a tu znowu polityczne przepychanki. Już nie wiadomo czy przyczepić się do piewcy "zgody i bezpieczeństwa" czy też do wizjonera "przyszłości o imieniu Polska" (bo przecież tylko 2 obozy polityczne "biją się o wrak" i "prawdę"). 

Zresztą kogo ja chcę oszukać?
I tak wszystkiemu winni są Żydzi, masoneria i .... cykliści.


Gdyby jednak pominąć te fakty, to raptem zakończyliśmy odpoczynek i świętowanie Wielkanocne, a za parę tygodni znowu laba i świętowanie.
Malkontenci wyśmieją mnie oczywiście, bo 3 maja wypada w niedzielę.
Cóż za dziejowa niesprawiedliwość!!!
I tak pobrzmiewa niestety taka typowo słodko-gorzka dysharmonia rodem z kraju nad Wisłą.  

I tu powoli zmierzam do przesłania tego posta!

Szczerze przyznam, że zaraziłem się entuzjazmem opowieści redaktora Wałkuskiego z wdziękiem zatytułowanej "Wałkowanie Ameryki". Książka może to nie najświeższa (rocznik 2012), ale doskonale przedstawia kontrast pomiędzy nami - wiecznie niezadowolonymi i oburzonymi Polakami, a pozytywnie nastawionymi do życia i do innych ludzików mieszkańcami USA (jak to mówią ju es end ej). 

I teraz powiem tak... tęsknię za Polską, w której tylko nieliczni mówią, że "tego się nie da", a standardowo mówi się
"Tak, spróbujmy!"

Bo coraz częściej przekonuje się, że prawie wszystko jest możliwe i zależy głównie od chęci.

Chciałbym doczekać się ojczyzny, w której 10 maja pójdziemy do urn wyborczych z chęcią i przekonaniem, że mamy wpływ na nasz kraj, i że to coś zmieni.

Marzy mi się znaleźć w sytuacji, gdy Pani w tramwaju/busie (niekoniecznie starsza)  podejdzie z uśmiechem i powie, że bolą ją nogi i poprosi o ustąpienie miejsca. 
Bo ustępowanie miejsca starszym widuje bardzo często. 

Główna myśl przewodnia jednak cały czas sprowadza się do jednego - bardzo fajnym miejscem na Ziemii byłaby dla mnie Polska (i podejrzewam, że dla Was też!) gdybyśmy wszyscy byli "na tak!".
Nieco bardziej uśmiechnięci, życzliwi, uwolnieni od stereotypów i schematów.
Oczywiście z mądrością i bez zawodnej naiwności.

Co to oznacza dla mnie? Zupełnie konkretnie:
1. Wiara w zmiany (nie tylko na wadze, po świątecznym obżarstwie)
2. Życzliwe podejście do człowieka - jak do partnera/sojusznika
3. Zupełnie praktycznie - tworzenie regulacji (liczba mnoga) i przepisów dla człowieka, a nie dla regulacji samych w sobie (wychodźmy z nastawienia na to, że ludzie potrafią myśleć!)
4. Zrezygnowanie z czepialstwa i szukania dziury w całym  (patrz np. awantura w sprawie "Idy" po otrzymaniu Oscara)
5. Radość z sukcesów naszych rodaków (tu znowu nasuwa się ten sam przykład)

Tych postulatów i przykładów mógłbym wypisać jeszcze megazylion, ale to taka baza. 

Grunt w tym, żeby każdy z nas mógł usłyszeć po Wielkiej Nocy
"Święta, Święta i.... było super. Nie mogę się doczekać kolejnych." 
zamiast tradycyjnego 

"Święta, święta i po świętach".

Ps. Teorytycznie oba przytoczone wyrażenia wyrażają podobnie tęsknotę do wyjątkowego czasu, ale chcę podkreślić jak użyte słowa mogą zmienić charakter komunikatu czy wprost nasze zachowanie. Pobudzają nas w zupełnie różny sposób. Chyba nie muszę wskazywać, które wyrażenie w jaki sposób?
Niech przykładem będzie poniższe wideo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wylej swój własny gniew!